piątek, 21 listopada 2014

Papiery i wywoływacze - porównanie tonacji.

Zacząłem robić kolejną rzecz do której przymierzałem się od dłuższego czasu - serię odbitek z jednego negatywu na różnych papierach i w różnych wywoływaczach. Marzy mi się wielka tablica w ciemni na której wszystkie będą wisieć z opisem ułatwiającym identyfikacje. Miało to być robione w formie stykówek 8x10 (z tego negatywu) ale później doszedłem do wniosku, że negatyw może się szybko zniszczyć przy tak dużej ilości kopii a poza tym za mało jest tam elementów ciemnych - czerni i głębokich cieni. Dlatego wybór padł na powiększenie 19x19cm z negatywu 6x6cm zrobionego Rolleicordem Vb. Są na nim głębokie cienie, czerń, jasne światła i dużo szarości.


Odbitka nie chciała iść "na raz" i wymaga doświetlania dwóch obszarów (na tym samym kontraście)


Starałem się uzyskać jak największe podobieństwo w cieniach i światłach na wszystkich papierach i wywoływaczach. Szarości mogą wypadać różnie bo papiery różnią się krzywą charakterystyczną. Wzornikiem jest powyższa odbitka zrobiona na Ilford MGD IV i wywołana w Ilford Multigrade w stężeniu 1+9, czas wywołania 2min.
Na pierwszy raz użyłem następujących papierów:
Ilford MGD IV błysk
Ilford MGD Warm błysk i mat
Ilford 300 ART
Foma Chamois
Foma Warmtone błysk i mat

Wywoływacz Ilford Multigrade a później Fomatol PW

Poniżej próbka Ilford Warm błysk


Ilford Warm błysk i mat

Ilford 300 ART

Foma Chamois

Foma Warmtone błysk i mat

Teraz wywoływacz Fomatol PW nierozcieńczony. Wywoływacz ten daje znacznie cieplejszy odcień niż normalne i ciepłotonowe wywoływacze Ilforda, Adoxa i Rolleia, dodatkowo ciepłość można zwiększać poprzez zwiększanie rozcieńczenia ale trzeba się liczyć z znacznym spadkiem gęstości czerni i z bardzo mocnym ociepleniem obrazu. Wywoływacz pracuje powoli (rozcieńczony bardzo powoli) i mocno spada czułość papieru.
Papiery Ilforda w tym wywoływaczu wychodzą...w ogóle nie wychodzą :-/ spadek kontrastu jest "niezmierzalny" a tonacja durnowata...kombinacja bezużyteczna.

Ilfordy w Fomatol PW stock

Dla porównania - Ilford w Fomatol PW i w Ilford Multigrade. Zwiększanie czasu naświetlenia nie pomaga, robi się jedynie coraz szarzej.

Za to Fomy wychodzą prześlicznie :-)

Wszystkie papiery (po dwa egzemplarze każdej kombinacji) ułożone do suszenia.

Gdy odbitki trafią do suszenia na szyby to zrobię porządne reprodukcje i zamieszczę jako "jako takie" zdigitalizowane porównanie. To jedynie namiastka bezpośredniego porównania i poczucia faktury danego papieru. Do kolejnych prób dojdą papiery Adox MCC, Adox Variotone, nowe Ilfordy normalne i zimny, parę już nieprodukowanych papierów jako ciekawostka. Dojdzie wywoływacz LPD, lith i tonery. Projekt będzie trwał dopóki będę się zajmował fotografią i będą powstawały nowe papiery :-)

środa, 12 listopada 2014

ADOX CHS 100 II - w końcu u mnie.

Długo czekałem, dużo oczekiwałem i w końcu...nie posmakowałem :-/ Gdy pojawił się w sprzedaży ja już nie miałem obiektywów do 4x5 a cena szitek 8x10 była mało atrakcyjna bo mogłem kupować HP5 i FP4 za mniejsze pieniądze... Dostałem zlecenie skalibrowania tego materiału i zapewne skuszę się na jakieś zdjęcie. Obficie podzielę się odczuciami :-)

Może będzie to materiał do Rolleia gdy skończy się FP4? :-)

niedziela, 9 listopada 2014

Rolleiflex / Rolleicord z adapterem na błony cięte.

Dzisiaj ciekawostka - adapter na błony cięte do aparatu średnioformatowego - coś co łączy zalety średniego i wielkiego formatu. Lub wady :-) Sądząc po cenach tych adapterów można wywnioskować, że dla większości ludzi jest to nieatrakcyjne i wcale się temu nie dziwię - bo dwuobiektywowy Rolleiflex jest dla mnie chyba najdoskonalszym aparatem w ogóle. Śmiało mogę powiedzieć, że gdybym musiał dokonać wyboru jednego aparatu na resztę życia to byłby to właśnie któryś Rolleiflex lub Rolleicord Vb. Są to aparaty lekkie, cichutkie, idealnie nadające się do fotografowania z ręki (brak średnioformatowego lustra strząsającego liście z drzew) z malutkimi filtrami, ciekawymi akcesoriami i cudowną optyką. Ale...o tym innym razem :-)
Dzisiaj o samym adapterze. Kasety na pojedyncze szitki 6,5x9 cm na których Rollei maluje kwadratowy obraz. Kompletny zestaw to tylna ścianka, wkładka z matówką i trzy kasety, pasuje do większości Rollei, cena do 100eur za stan idealny. Kasety są uniwersalne - można je ładować również...płytami szklanymi :-)

Całość jest malutka i leciutka, w torbie jest Rolleicord Vb z matówką, 10 kaset, filtr żółty, osłona p/s, wężyk spustowy i światłomierz (tym razem ten wielki bo zazwyczaj używam Gossen Digisix który jest wielkości pudełka zapałek)


Zestawy często są sprzedawane bez matówki i ta nie jest konieczna przy normalnym fotografowaniu - przydaje się dopiero przy fotografowaniu z nasadkami macro bo całkowicie eliminuje paralaksę - na niej widać dokładnie to co będzie naświetlone na negatywie. Przy całej reszcie w zupełności wystarcza mi górna matówka aparatu której obraz jest korygowany kurtynami, to działa bardzo dobrze. Korzystanie z dodatkowej matówki strasznie wydłuża czas potrzebny na ustawienie kadru i wyostrzenie - trzeba ją wsadzić, osłonić, ustawić czas B i otworzyć migawke, ustawić ostrość, wyjąć, zamknąć migawkę i ustawić żądaną ekspozycję, wsadzić kasetę i...gotowe :-) bez statywu nie da rady a i pomylić się jest łatwo jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do wielkoformatowego rytuału otwierania matówki na czas kadrowania/ostrzenia.


Mi wystarcza górna i ta dodatkowa prawdopodobnie "wyleci" z torby.


To co mnie najbardziej urzekło to możliwość wykorzystania wszystkiego co oferuje BTZS - czyli naświetlenia i wywołania każdej szitki tak jak sobie scena i moja wizja zażyczyły. Mogę wywołać od razu po naświetleniu - nie muszę czekać aż się skończy cały film, mogę idealnie dopasować ekspozycję i wywołanie dla każdej sceny włącznie z korekcją naświetlania i wywołania dla scen naświetlanych 1s lub więcej - czyli tych które się załapały na efekt Schwarzschilda. Dodatkowo szitki są idealnie płaskie i mają dużo wolnego miejsca na chwytanie co wpływa na ostrość negatywu, odbitki i jego trwałość jeśli będzie wielokrotnie kopiowany powiększalnikiem. To coś innego niż np. Hasselblad z trzema kasetami - jedna do scen normalnych, druga do płaskich, trzecia do kontrastowych - bo gabaryty i waga znacznie mniejsze a korygowanie Schwarzschilda znacznie lepsze.

Kasety i rurki do wywoływania (6,5x9cm wywołuje się w tubkach do 4x5cala) - jak widzicie czas wywoływania jest od czterech do czternastu minut - nigdy nie uda się tak dopasować jednego filmu 120 do tak różnych scen (choć i na to są sposoby ale efekty nigdy tak dobre a i pracy pod powiększalnikiem jest dużo, dużo więcej)


Rozładowane kasety


Wywołane szitki


Szitki wręcz powalają ostrością i tonalnością. Obiektywy Rolleia przymknięte do f/11 i precyzyjne rozplanowanie głębi ostrości daje niewiarygodne efekty - z doświadczenia wiem, że powiększenia 1x1m a nawet 1,5x1,5m będą przepiękne. Tu negatywem jest FP4 a wywoływaczen HC110 - bardzo ciekawa para.


Szitka podczas ładowania



Dla mnie to najważniejsze "odkrycie" ostatnich lat - i tak naprawdę jedyny minus w porównianiu do kamery wielkoformatowej to brak możliwości korygowania perspektywy (jeden obiektyw pomijam bo u mnie i tak prawie zawsze kończy się na standardowej ogniskowej). Ale korekcję mogę zrobić już w ciemni, pod powiększalnikiem. A może to nieistotne...najwspanialsze jest to, że całość jest malutka, leciutka i gotowa w każdej chwili do błyskawicznego strzalu (w porównaniu do LF). I można robić "z ręki".

Szybkie próbki i plener


Zachęcam do spróbowania :-)

sobota, 1 listopada 2014

Bromolej - warsztaty

Gorąco polecam, okolice Krakowa - warsztaty Bromolej !!



Bromolej - XIX wieczna technika fotograficzna wysoko ceniona przez piktorialistów, dziś na nowo przeżywa swój renesans, zyskując entuzjastów wśród fotografów nie tylko tworzących fotografie analogowe, ale i tych posługujących się na co dzień aparatem cyfrowym.

Punktem wyjścia pracy nad obrazem bromolejowym jest odbielenie odbitki zrobionej na papierze fotograficznym, co jest równoznaczne z … całkowitym zniknięciem obrazu srebrowego. Powstałą w ten sposób tak zwaną matrycę, utrwala się, płucze i suszy, po czym zamacza ponownie dla rozmiękczenia warstwy żelatynowej. Po tych wszystkich kąpielach odbitkę wyjmuje się z wody, odsącza, kładzie na szybę i rozpoczyna najbardziej ekscytującą i kreatywną część procesu tworzenia bromoleju, jakim jest nakładanie tuszu, który przywiera do obrazu w miejscach utwardzonych, czyli tam gdzie na papierze fotograficznym znajdowało się więcej srebra (w cieniach) oraz nie zostaje związany w miejscach, w których warstwa żelatyny rozmiękła (w światłach).

Ta szlachetna technika fotograficzna pozwala na operowanie z ogromną precyzją światłem i cieniem, na przenoszenie akcentów i mocnych punktów zdjęcia oraz na dobór kolorystyki podkreślającej charakter i nastrój fotografii, dając możliwość spełnienia się artysty fotografika w roli malarza-litografa.

Zapraszamy serdecznie do wzięcia udziału w warsztacie, który poprowadzi Pani Michaela Pospíšilová, artystka-fotograf, znany i ceniony praktyk dawnych technik fotograficznych.

Zajęcia rozpoczynamy w sobotę 15 listopada o godzinie 9:00 tym razem w delegaturze Akademii Anima Mundi - siedzibie Szkoły Podstawowej "Macierzanka" przy ul. Gdowskiej 41 w Wieliczce.

Zgłoszenia prosimy kierować na adres e-mail: biuro@animamundi.com.pl

Szczegółowe informacje można uzyskać pod nr tel. 501 146 458