czwartek, 24 lutego 2011

Kalibracja negatywu, część druga

W części drugiej opiszę naświetlanie i wywoływanie negatywu.

Kalibracja zaczyna się od naświetlenia negatywu. Trzeba wykonać szereg naświetleń fotografując szarą kartę. Oryginał Kodaka odbija 18% światla i najlepiej korzystać z niego, niemniej nie jest to bezwzglednie konieczne. Karta musi być szara i co najważniejsze - matowa. Powierzchnie półmatowe i błyszczące odbijają zbyt dużo światla. Kolejna ważna rzecz to aparat z pewną migawką. Czasy muszą odpowiadać tym które są nastawione, dopuszczalny błąd nie powinien być większy niż 10%. Błedy mają to do siebie, że potrafią się zsumować i cała zabawa skończy się dziwnym wynikiem - migawki "ciągnące" czasy to jeden z najczęstszych problemów, efektem jest zawyżona czułość. Następny jest światłomierz, jego też musimy być pewni, najlepiej używać porządnego światłomierza z pomiarem punktowym. Nie jest to konieczne, może być to równiez w miarę współczesny światło
mierz który mierzy światło padające i odbite. Można oczywiście używać światłomierza wbudowanego w aparat - ale tutaj pomyłki są częste, zwłaszcza w parunasto-parodziesięcioletnich aparatach. Zazwyczaj mierzą poprawnie gdy światła jest dużo, błąd pojawia się przy mniejszej ilości światła i im ciemniej tym większe zafałszowanie. Tą przypadłościa obarczone są również niektore światłomierze zewnętrzne...niestety jedyny sposób na wykrycie tego to porównanie z porzadnym, współczesnym światłomierzem zewnętrznym. Rodzaj pomiaru również jest ważny - przy oryginalnej szarej karcie, porządny światłomierz da taki sam wynik dla obu rodzaji pomiaru - padającego i odbitego. Jeśli karta nie jest oryginalna, używajcie tylko pomiaru światła odbitego.

Karta powinna być ustawiona prostopadle do aparatu, równomiernie oświetlona a siła światla taka żeby pozwalała na naświetlenie całości bez "zahaczania" o czasy przy których wystepuje efekt Schwarzschilda. Pomijając parę wyjątków (jak Efke/Adox) które są na niego nieczułe do parudziesieciu sekund lub wymagają stałej korekty o np. 1/3EV powinniśmy mieć tak silne światło żeby się na Schwarzschilda nie załapać.
Kartę najlepiej oswietlić dwoma lampami - po bokach, pod takim kątem żeby nie było na niej żadnych odblasków (patrząc z pozycji aparatu oczywiście). Można również używac lamp błyskowych i tu powtarzalność ma ogromne znaczenie.

Aparat powinien mieć ostrość ustawioną na nieskończoność a szara karta powinna zajmować cały lub większość kadru. Jeśli nie zajmuje całego to otoczenie nie powinno być zauważalnie jaśniejsze od samej karty. Obiektyw powinien mieć osłonę p/s - żeby nie swieciło w niego światło bezpośrednio z lamp. Przykładowe ustawienie:



Naświetlamy taka ilość negatywu jaką będziemy wywoływac docelowo - czyli np. caly małoobrazkowy film a nie tylko tyle ile fizycznie zajmie test, wolne klatki naświetlimy naświetlajac szarą karte w punkt czyli tak jak pokazuje światłomierz (V strefa).

Czułości podawane przez producentów zazwyczaj są wyższe od czułości faktycznej. Dlatego proponuje wykonywać naświetlenie w zakresie od +2EV do tego co deklaruje producent. Czyli dla "czterysetki" wykonamy naświetlenia obejmujące czułości od 100 do 400ISO

Czułość jest stopniowana co 1/3EV, tak również skala w światłomierzach. Niestety większość obiektywów w małym i średnim formacie ma skok przysłony co 1/2EV lub co....1EV :) Można się gimnastykować i próbować ustawiać przysłone co 1/3EV lub można pójść na łatwizne i robić co 1/2EV. Wtedy czułości wyjdą np. 200, 300, 400 a nie 200, 250, 320 i 400.

Naświetlanie:

Dla przykładu użyje filmu o czułości 400 (deklarowanej rzecz jasna)

Pierwsze 3-4 klatki możemy pstryknąć z zasłoniętym obiektywem, nienaświetlona część negatywu również będzie potrzebna.

Ustawiamy światłomierz na 100ISO i mierzymy szarą kartę. W moim przypadku ekspozycja wyniosła f/1,4 i 1/250. Naświetlamy jedną lub parę klatek wg tego wskazania (żeby wyraźnie oddzielić nienaświetloną część negatywu)

Ustawiamy ekspozycję tak żeby wyniosła -4EV w stosunku do pomiaru dla 100ISO. Czyli f/2,8 i 1/1000 w tym przypadku.

Wykonujemy serie (5 klatek) naświetleń począwszy od w/w f/2,8 i 1/1000 - każda kolejna klatka będzie miała przysłone przymkniętą o 1/2EV w stosunku do poprzedniej. W ten sposób naświetlmy czułości od 100 do 400iso, klatki te posluża do ustalenia faktycznej czułości negatywu.

Ponownie naświetlamy pare klatek wg wskazań światłomierza żeby oddzielic tą cześć od następnej.

Teraz ustawiamy ekspozycję tak żeby wyniosła +3EV w stosunku do pomiaru dla 100ISO - czyli f/1,4 i 1/30

Ponownie naświetlamy 5 klatek, przymykając przysłonę o 1/2EV za każdym razem. Te klatki posłużą do sprawdzenia czy czas wywoływania jest prawidłowy.

Teraz możemy zostawić dwie klatki puste i resztę negatywu naświetlić wg wskazań światłomierza.

Wywoływanie:

Wywołać negatyw można na wiele sposobów w zależności od upodobań i możliwości. Najważniejsza jest powtarzalność tego procesu i dobranie odpowiedniego wywoływacza i sposobu mieszania.
Czy stosować wstępne zwilżanie przy filmach małoobrazkowych? Bez znaczenia - byle zawsze robić tak samo.
Przerywać wodą czy przerywaczem? Jak wyżej...

Termometr nie musi być laboratoryjny ale musi być zawsze ten sam.
Czas i sposób płukania filmu również.

Wywoływacz nie może być zbyt łagodny. W Rodinalu 1+100 lub d76 1+3 będzie ciężko lub w ogóle się nie uda wywołać tak żeby klatki prześwietlone o 3EV (VIII strefa) osiągnęły wymaganą gęstość. Również mieszanie powinno być dość częste - 10 obrotów co minute to raczej minimum, najlepiej mieszać co pół minuty.

Czasy zawsze liczymy do momentu wlania kolejnej kąpieli. Jeśli chcemy wywoływać 6 minut to przy 5,50 koreks powinien być już pusty i gotowy do wlania kolejnej kąpieli.

Czas i sposób pierwszego wołania możemy wziąść z danych producenta lub z tabelek latających po internecie czy własnych doświadczeń. To będzie punkt wyjścia, co z nim zrobimy później to okaże się po pierwszch testach na papierze.

Chyba ująłem wszystko co ważne. Postaram się szybko napisać kolejny odcinek - ten się przeciągnął przez styczniową chorobę i modernizacje pracowni która trwa już caly luty.

Śmiało pytajcie o sprawy które nie są do końca zrozumiałe lub w ogóle stwarzają jakiś problem. Czasami rzeczy "oczywiste" psują całą procedurę, szkoda czasu i materiałów.