niedziela, 16 stycznia 2011

Kalibracja negatywu

Teksty o pracy w ciemni zacznę od kalibracji negatywów. Miałem zamiar pisać je w trochę innej kolejności ale w zwiazku z ogromną ilością próśb i taką samą ilością informacji które są przedstawione w sposób pogmatwany lub wręcz nieprawidłowy, postanowiłem jednak zacząć od kalibracji. Żeby jednak nie było całkiem różowo to sama esencja będzie przedstawiona dopiero po pewnej ilości informacji wstępnych, Ci którzy maja już pewne doświadczenie w ciemni mogą być znudzeni - ale ma to być dla wszystkich, ma być zrozumiałe i ma wyraźnie wykazywać kluczowe elementy tego procesu - które dla wielu nie sa wcale tak oczywiste.

No więc zaczynam... Dzisiaj trochę teoretyzowania :)

Po co w ogóle kalibrować negatyw? Po to żeby wykorzystac jego pełny potencjał - poprzez dopasowanie do jego ostatecznego przeznaczenia. A te możemy ograniczyć do trzech:

- skan
- odbitka wykonana na powiększalniku kondensorowym
- odbitka wykonana na powiększalniku z światłem rozproszonym

Co do skanu to nic mądrego nie powiem gdyż moja wiedza o skanowaniu jest bliska zeru. Czysto teoretyzując zakładam, że do skanowania bardziej będą nadawać sie negatywy kalibrowane pod powiększalnik kondensorowy. Z racji tego, że mocno kontrastowe sceny będą miały mniej gęste światła czyli będą w większym stopniu na prostoliniowym odcinku krzywej charakterystycznej niż by były w przypadku powiększalnika z światłem rozproszonym. "Skanerzystom" zostaje kalibrowanie przy uzyciu densytometru lub wykorzystanie skanera jako densytometru - ale o szczegóły proszę mnie nie pytać, nie wiem nic o stronie technicznej tego ostatniego.

Wracając do ciemni...czy jest aż tak duża różnica między tymi dwoma rodzajami światła? I tak i nie - nie wnikając w ostateczny wygląd odbitki wykonanej na powiększalniku kondensorowym i z mieszaczem (to porównamy kiedyś osobno - różnice maleją wraz z rozmiarem negatywu a więc z krotnością powiekszenia) to gdy porównamy zalecane przez Ansela Adamsa gęstości VIII strefy, okaże sie, że:

- dla powiększalnika kondensorowego gęstość VIII strefy powinna mieć d 1,15-1,25
- dla powiększalnika z mieszaczem gęstosć VIII strefy powinna mieć d 1,25-1,35

Oczywiście po odjęciu gęstosci podłoża.

Małe różnice? Niestety nie... Zobaczmy jak się to przekłada na czas wywoływania. Posłużę się przykładem z starej książki Ilforda, z czasów gdy klientów szanowało się bardziej i tym samy bardziej się przykładało do publikacji. Ilford kiedyś podawał osobne czasy wywoływania - dla powiększalników kondensorowych i z mieszaczami i tak np. HP5 wywoływane w nierozcieńczonym ID11 miało być wywoływane przez:

- 7min dla kondensora
- 10min dla mieszacza

Jak widzicie różnica jest ogromna - wynosi aż 30%

Dlatego jednym z najważniejszych założeń jest to na czym pracujecie lub będziecie pracować w przyszłości. Bo możecie nie dać rady na kondensorowcu z negatywami skalibrowanymi pod powiększalnik z mieszaczem. O różnicach i zakłamanych teoriach nt. tych dwóch różnych źródeł światła - w innym odcinku. Na razie musicie mi zaufać, że żaden nie jest lepszy i jeden nie daje się zastąpić drugim.

Jak wartości podane przez Ansela Adamsa mają się do dzisiejszych materiałów - sprawdzimy doświadczalnie, wykonując kalibracje na obu powiększalnikach, będziemy wtedy mieli gotowe wartości dzięki którym będzie można wykonywać kalibracje tylko za pomocą densytometru. Pierwszą kalibracje trzeba robić na posiadanym sprzęcie i w określenych warunkach - bo nawet rozmiar odbitki wpływa na czas wywołania.

Czy całość jest warta "świeczki"? Trudno chcieć coś od niektórych kombinacji zalecanych przez producentów - APX100 wołana w Rodinalu wg zaleceń Agfy wychodzi praktycznie idealnie, w połowie drogi między powiększalnikiem kondensorowym a mieszaczem. Niestety to rzadki przypadek a szkoda, życie by było prostsze. Czy warto (niestety) okazuje się gdy kontrast w powiększalniku jest na krańcu skali (obojętnie czy dolnej, czy górnej) a odbitka nadal nie wygląda tak jakbyśmy chcieli - czasami brakuje dosłownie pół działki. Im bardziej precyzyjnie będą wywołane (negatywy) tym takich smutnych chwil będzie mniej.

Następny odcinek już "niebawem" czyli powinienem go napisać w ciągu tygodnia. Dla osób poważnie zainteresowanych i chcących krok po kroku podążać za opisem w swojej ciemni - zadanie domowe :)

Rzeczą bezwzględnie konieczną jest moc i czystość światła. Jakkolwiek idiotycznie to zabrzmiało :) Dotyczy wszystkich, nieważne czy to współczesny Durst który wygląda jak nówka, czy 30letni Krokus - jeśli kondensorowy to kondensor na stół, rozebrać i dokładnie umyć soczewki. Nie pomylić która jest która i jakie dystanse są między nimi. Na szkle osadza sie "mgła" która jest fatalna w skutkach - spada siła światła (rośnie czas naświetlania a więc spada kontrast odbitki) oraz powiększalnik staje się "mniej kondensorowy" bo niecna mgła rozprasza światło. Uzytkownicy mieszaczy również muszą tam zajrzeć - czy mieszacz jest w środku biały, powycierać wszystko wilgotna szmatką a jeśli np styropian jest wypalony i pożółkły to bezwględnie go wymienić. Drastycznie wpływa to na kontrast bo żółty kolor obniża kontrast - w końcu "yellow" jest do gradacji <2,5 Sprawdźcie przy okazji czy halogen jest prawidłowy i czy lustro jest czyściutkie - jeśli nie to trzeba wymienić.

Powodzenia :)