niedziela, 4 lutego 2024

Bromografika - plan i materiały

Przed rozpoczęciem prac w ciemni musiałem się zdecydować na to jakich materiałów będę używać i wybrać odpowiedni negatyw. Bromografika umożliwia opracowanie tonalne pozytywu w zakresie znacznie przekraczającym "zwykłe" techniki ciemniowe, jak np. maskowanie/doświetlanie, odbielanie czy splitgrading. Możemy rozciągnąć tonalność całego zdjęcia, możemy ją zawęzić, wreszcie możemy operować rozpiętością tonalną wybranych obszarów i zgrywać je z resztą obrazu. Jak istotna jest to możliwość wyjaśnię na podstawie wybranego negatywu.

Zakładam, że wszyscy zainteresowani przynajmniej raz przeczytali "Bromografikę" więc nie będę szczegółowo opisywać całego procesu, dodam jedynie konieczne informacje.

Wybrałem dwa papiery, ten pierwszy na którym ma powstać skorygowany, dopieszczony obraz to Fomabrom Variant 111 czyli zwykły błyszczący baryt o zmiennej gradacji. Papier na którym powstanie negatyw dla tego pierwszego i na którym będą robione korekcje to Ilford Multigrade V RC 25M czyli matowy "plastik" o zmiennym kontraście. Format papierów to 18x24cm. Są to papiery powszechnie dostępne a jednym z założeń jest zrobienie bromografiki na współczesnych, zwykłych materiałach. Fomabrom jest dobrym papierem, oczywiście trochę odstaje od Ilforda pod względem zakresu dostępnego kontrastu ale w tym przypadku jest to bez znaczenia ponieważ nic tu nie będzie naświetlane na skrajnych gradacjach. Zakładam pracę na jednym kontraście w przedziale od 2 do 3 i w tym zakresie ten papier wypadnie bardzo dobrze, ma wystarczającą czerń, "liniową" a nie pogiętą krzywą charakterystyczną (co się zdarza na skrajnych gradacjach) i ładne, czyste podłoże. RC Ilforda wybrałem jako dzisiejszy zamiennik cienkich barytów których już od dawna nie ma na rynku a powierzchnia matową ze względu na ewentualną potrzebę korygowania ołówkiem również z drugiej strony obrazu - czyli na stronie emulsji.

Chemia do obróbki również zwyczajna - wywoływacz pozytywowy Fenal, przerywacz i utrwalacz współczesny.

Do korekcji kupiłem zestaw ołówków, od bardzo miękkiego do bardzo twardego, gumki i dłuto żeby móc je odpowiednio ostrzyć.

Podświetlarka konieczna do korekcji - mam porządnego Kaisera 8x10 cala, maskownica do stykówek - duża Hama z wystarczającym dociskiem. 

Negatyw to kopia negatywu małoobrazkowego z lat '30 ubiegłego wieku. Kopia jest zrobiona tradycyjnie a sam negatyw został powiększony do rozmiaru 4x5 cala i wiernie oddaje rozpiętość tonalną oryginału. Jest typowym przykładem na to, że pewnych granic nie da się przekroczyć, że nie w każdych warunkach da się zrobić "porządne" zdjęcie i tutaj nawet wielkoformatowa kamera z systemem strefowym niewiele pomoże. Mamy tu scenę sfotografowaną od strony cienia na tle słonecznego nieba. Żeby było jeszcze gorzej to w cieniu stoi...czarny samochód. Negatyw jest pięknie naświetlony i dobrze wywołany, jest pełen wszystkich informacji, od najgłębszego cienia do najjaśniejszych chmur a to wszystko oczywiście wychodzące daleko poza możliwości papieru fotograficznego. Kopiowany na kontraście 00 daje obraz następujący: samochód jest na granicy zupełnego utonięcia w czerni a niebo ledwo zaczyna się pojawiać, bez żadnych czytelnych szczegółów. Gdyby była gradacja -2 i wszystko by się zmieściło to i tak nie wyglądałoby dobrze, samochód byłby ledwo rozróżnialną ciemną plamą a niebo jasno szarym tłem z lekko wyróżniającymi się chmurami. Z tego samego powodu nie pomógłby system strefowy i słabsze wywołanie negatywu, kontrast każdego obszaru - cieni, średniej szarości i świateł byłby za mały, obraz byłby mdły. Bromografika jest lekarstwem na takie przypadki. Wymienione problemy pokażę na zdjęciach w trakcie robienia wtórnika.
Poniżej dwa zdjęcia tego samego negatywu zrobione z różną ekspozycją, dopiero wtedy widać, że szczegóły są w cieniach i w światłach.



Od tego zestawu zacznę drogę Bromografiki. Gdy uznam efekt końcowy za satysfakcjonujący to zacznę ją rozbudowywać o kolejne materiały, narzędzia i techniki. Będę się trzymał tego negatywu żeby za jakiś czas mogła powstać baza porównawcza opisująca proces jakim wszystkie powstałe z niego zdjęcia zostały poddane. W międzyczasie użyję raz innego negatywu, z bardzo małą rozpiętością tonalną żeby zbadać i przepracować potencjał Bromografiki z negatywami o niskim kontraście. Gdy większość sposobów i materiałów będzie opracowana to zajmę się innymi sposobami korygowania obrazu, własnymi i opisanymi w "Technice Bromowej". W ten sposób będzie powstawać dział "Warsztat Fotografika".


czwartek, 25 stycznia 2024

Jan Bułhak, "Bromografika" i "Technika Bromowa" do pobrania

Wspaniała wiadomość dla wszystkich zainteresowanych poznaniem Bromografiki - dzięki uprzejmości i życzliwości pana Bohdana Bułhaka, wnuka i właściciela praw autorskich Jana Bułhaka, mogę oficjalnie udostępnić do pobrania zeskanowane dwie książki pana Jana: Bromografikę i Technikę Bromową.



Jest to ogromne ułatwienie dla wszystkich zainteresowanych tą techniką ponieważ książki te są bardzo trudne do zdobycia (i bardzo kosztowne) a bez przeczytania ich trudno byłoby rozumieć większość moich poczynań które to będę opisywał w kolejnych tekstach. 

Powstanie wersji cyfrowych zawdzięczamy Zbyszkowi Ładyginowi który z należytą ostrożnością zeskanował te książki.

Linki do pobrania:

Technika Bromowa, Jan Bułhak

Bromografika, Jan Bułhak

środa, 17 stycznia 2024

Warsztat Fotografika

Jak już pewnie kiedyś pisałem, moim największym przełomem i źródłem inspiracji w świecie fotografii było przeczytanie "Fotografiki" Jana Bułhaka. To tam właśnie, zachwycony językiem i treścią, zanurzyłem się w fotografię artystyczną początku ubiegłego wieku - czyli w Fotografikę, w reszcie świata nazywaną Piktorializmem. Świat pejzażu, portretów, kamer wielkoformatowych i obiektywów artystycznych. W różnych okresach z różną intensywnością próbowałem swoich sił delikatnie się w to zanurzając. Równolegle pracowałem i rozwijałem się jako rzemieślnik, tak w ciemni jak i fotografując. "Jako umysł ścisły" z zapałem badałem różne techniczne aspekty tych przestrzeni i po jakimś dłuższym czasie zacząłem się w tym środowisku poruszać całkiem pewnie. Aby rozwijać się w ciemni jeździłem oglądać wystawy fotograficzne najróżniejszych uznanych autorów, tam analizowałem ich wizje i starałem się rozszyfrowywać zabiegi techniczne dzięki którym powstawały te piękne powiększenia. To faktycznie pomaga, zwłaszcza w połączeniu z kilkoma latami pracy w ciemni, z koniecznością wyciągania wszystkiego co się da wyciągnąć z danego negatywu (a te czasami bywały bardzo kłopotliwe)  korzystając z wszelkich dostępnych materiałów i narzędzi ciemniowych. Dokładając do tego fotografowanie i opatrzenie się z powiększeniami/stykami z najróżniejszych formatów i najróżniejszych obiektywów, jako całość warsztatu, umożliwia "rozszyfrowywanie" zdjęć w galeriach. Nagle (czyli po kilkunastu latach) stojąc przed zdjęciem widzisz historię jego powstania. Domyślasz się ogniskowej obiektywu, formatu negatywu, widzisz wszystkie poukrywane maskowania, doświetlania, zmiany tonacji papieru i inne zabiegi. Jest to miłe doświadczenie, jest to jakiś dowód że jest się częścią tego świata, że rozumiesz język tych ludzi. Oczywiście w moim przypadku nie trwa to wiecznie bo "zaraz" się to nudzi a chwilę później już przeszkadza w oglądaniu zdjęć. Inaczej jest z mistrzami dawnymi, tu ilość składowych i nieznanych elementów jest tak duża, że faktycznie zostaje kontemplować obraz a nie rozbierać go na kawałki. Mimo tego, że oprócz różnych apochromatycznych współczesnych killerów próbowałem wiele starych obiektywów i dziś wielkim formatem fotografuję zazwyczaj obiektywami z lat 1890-1930, to miękkość rysunku w połączeniu ze stykówką w jakiejś technice szlachetnej podczas wykonywania której artysta dał z siebie wszystko, uniemożliwia dokładną analizę.

Będąc w takim miejscu swego życia dowiedziałem się o wystawie prac Tadeusza Wańskiego, pisałem już o niej na blogu w innym kontekście, link poniżej:

Tadeusz Wański

Wiedziałem że Wański przynajmniej część zdjęć pokazanych na wystawie robił jakimś małym aparatem i że są to "zwykłe bromy" a więc jest możliwość ujrzenia Piktorializmu w wersji znacznie dostępniejszej i tańszej niż to wszystko co się wiąże z większością piktorialnych zdjęć. Ucieszyłem się bardzo i pojechałem zobaczyć jak się stare stałogradacyjne bromy mają do współczesnych papierów multigrade które "wyciskałem do końca". No i jak się miewa obraz narysowany jakąś małą kamerą a nie wielkim formatem z cudownym miękko rysyjącym obiektywem pejzażowym. Wiedziałem również że Wański bardzo się przykładał do pracy w ciemni, więc czułem, że "lipy" nie będzie. 

Pojechałem... Pamiętam to wszystko jak dziś. Nie byłem zaskoczony, nie było tak że coś zauważyłem i się zastanawiałem nad jakimś elementem którego nie rozpoznałem. Nie wiedziałem i nie rozumiałem NIC. Dostałem kubeł zimnej wody na łeb i zatkało mnie. Wchodząc na wystawę wiedziałem tylko tyle, że autorem jest Tadeusz Wański, wychodząc z wystawy dodatkowo wiedziałem, że tam był cały świat technik fotograficznych i ciemniowych o których nie miałem żadnego pojęcia. Jasne, jakieś tam doświetlania narożników czy jakiejś ściany wychwyciłem ale dojrzałem mnóstwo elementów co do których nie miałem żadnych wątpliwości, że zostały "dopieszczone" ale zupełnie nie byłem w stanie ich rozszyfrować. Wszystko było tak subtelne, tak niewyobrażalnie dopracowane w każdym najmniejszym szczególe że wręcz obezwładniało mnie. Na dodatek niesłychanie spójne i powtórzone na kilkunastu czy kilkudziesięciu zdjęciach. Te same relacje światło-cień, ta sama dominująca "średnia szarość", ta sama miękkość, te wszystkie detale... Jak na papierze ze stałym kontrastem można mieć tak różny kontrast w tylu różnych miejscach? Doskonale wiedziałem, że to nie kwestia doświetlania, maskowania czy odbielania, widziałbym to. Te połacie żagli bijące światłem na granicy utraty informacji ale z zarysowanymi fałdami - niewykonalne! Na dodatek na tle ciemnego nieba, niemożliwe! Skąd miękkość rysunku, przecież widzę że to nie filtr ani wyjście poza głębię ostrości, to fizycznie niemożliwe! I ta bezlitosna konsekwencja na każdym kolejnym zdjęciu. Nigdy nie widziałem tak "pełnych" obrazów, u nikogo, to było jak okna na doskonały, baśniowy świat a nie "przecudne krajobrazy" mistrzów jakich dotychczas poznałem. Poziom "świetlistości" był wyciągnięty do granicy między obrazem oświetlanym a świecącym samym z siebie. Sto lat temu na stałogradacyjnym bromie z negatywu naświetlonego jakąś kieszonkową kamerą.

W tym poprzednim wpisie z 2019 roku napisałem, że wychodziłem z wystawy szczęśliwy, to prawda, nie napisałem wtedy całej reszty bo za mocno działało na mnie moje "nie wiem, nie rozumiem". Przez kolejne lata tylko rosła liczba ciężko zasypianych nocy bo żadne odpowiedzi nie przychodziły mi do głowy a zdjęcia Wańskiego  świeciły mi w pamięci jak...żarówka w pustym łbie.

Odpowiedź znalazłem kilka miesięcy temu. U Bułhaka, jak zwykle u mistrza Jana Bułhaka.



Odpowiedź na większość pytań jest w Bromografice, reszta jest w Technice Bromowej.

A gdzie jest odpowiedż na pytanie "Dlaczego tych książek nie czytałeś wcześniej skoro od prawie dwudziestu lat znasz, czytasz i szanujesz Bułhaka"? Ta odpowiedź jest w mojej zgubnej zarozumiałości... Założyłem, że te książki dotyczą papierów z którymi już mieć do czynienia nie będę a poza tym ja jako przyszły Piktorialista będę się realizował z wielką kamerą z obiektywem L'adjustable Landscape Lens i swe bezcenne negatywy przelewał na niemniej szlachetne techniki pozytywowe, jak sam Robert Demachy przynajmniej. Ot cała prawda, dopiero pan Wański musiał mnie strzelić w pysk żebym łaskawie doczytał co pan Bułhak krzyczał do ociemniałych...

We wstępie do Bromografiki jest napisane, że ku wielkiej uciesze autora również tak uznani twórcy jak Tadeusz Wański korzystają z metody wtórnika czyli papierowego negatywu z wszelkimi możliwościami korekcji tonalności jakie tylko sobie dusza zapragnie. Ale Bułhak wciąż podkreśla, że technika to narzędzie do uzyskania celu a nie cel sam w sobie i jeśli cel można uzyskać w prostszy sposób to należy tak uczynić. Dlatego zainteresowani powinni korzystać również z Techniki Bromowej w której jest mnóstwo ciekawych sposobów umożliwiających korygowanie ostatecznego wyglądu pozytywu w który wkładamy tyle pracy.

Na osłodę samemu sobie, dodam że sam do kilku rzeczy doszedłem w trakcie prac ze zdjęciami z archiwum, min. z korektą rozpiętości tonalnej poprzez wykonywanie duplikatów negatywów, mistrz opisuje to w Technice Bromowej.

Muszę też zaznaczyć, że od czasu gdy zobaczyłem powiększenia Tadeusza Wańskiego to nawet małe "niedociągnięcia tonalne" moich powiększeń zaczęły mnie znacznie bardziej uwierać niż dotychczas. To chyba już ten czas gdy zdjęcie nie cieszy o ile nie jest w nie wsadzone całe serce i głowa.

Jestem już po pierwszej próbie wykonania swojej bromografiki i mam pierwsze wnioski.Niemniej nie chcę teraz "wyskoczyć" z opisaniem tyko tego, mam wybrany "doskonały" do tego celu negatyw i będę opisywał wszystkie sposoby na wyciągnięcie z niego maksimum danym sposobem, to będzie trzon aktualnych opisywanych prac ciemniowych. Równolegle będę opisywał prace z tym powiązane, jak np. sposoby wywoływania negatywów (tu też mam trochę nowych spostrzeżeń) czy wywoływania/tonowania papieru. A zupełnie z boku coś o obiektywach, o powiększalnikach, dlatego nazywam to "Warsztatem Fotografika" i na ten moment pójdę drogą bezkompromisowego podejścia przy minimalnym nakładzie finansów i ilości wątków. Zachęcam do uczestniczenia, zadawania pytań i równoległego pracowania ze swoimi materiałami.


Na koniec parę inspirujących zdjęć z tej wystawy, robione na gorąco, telefonem, są to reprodukcje czysto poglądowe, ich siła oddziaływania jest taka jakby dostać "w pysk" z płaskiej i w kasku, na żywo jest bez kasku więc gorąco polecam jeśli jeszcze kiedyś będzie okazja.